Tym razem 4 pucharów w kontekście uczuciowo – miłosnym.
Znaczenie karty zmienia się w zależności od pytania i osoby, która je zadaje (może być w związku,ale może być samotna), dlatego dzisiaj skupię się tylko i wyłącznie na przypadku osoby, która nie ma partnera i stawia pytanie: Jak będzie wyglądało moje życie uczuciowo-miłosne?
Pytanie zadała Basia i wyciągnęła 4 pucharów. Przybliżmy jej sytuację.
Basia była samotna, od dłuższego czasu nie miała partnera. Dużo pracowała, rozkręcała własny interes i nie miała zbyt wiele czasu na życie towarzyskie. Przez dłuższy czas była za granicą, a po powrocie do Polski urwało się część znajomości, dlatego Basia najczęściej siedziała sama w domu, bo zwyczajnie nie miała z kim wyjść.
Nawet gdy raz na jakiś czas koleżanka zaprosiła ją tu czy tam, Basia miała opory – nie miała siły ani chęci się zebrać. Owszem, czasem dla świętego spokoju zgadzała się i szła na grilla czy piwo, ale nie czuła się w towarzystwie dobrze. Zmuszała się do podtrzymywania sztucznej konwersacji z ludźmi, którzy jej nie interesowali, jednak częściej wydawało jej się, że jest niewidzialna w towarzystwie.
Bywało, że całkowicie wyłączała się z konwersacji i błądziła myślami, co nie pomagało w nawiązywaniu znajomości. Tęskniła za innym towarzystwem, innym miejscem, inną rozrywką. Wszyscy wydawali jej się nieciekawi. Mężczyźni byli tacy sami lub bardzo podobni. Inni postrzegali ją jako osobę sztywna lub nieśmiałą a nawet nieco dziwną, odrealnioną.
Basi nie było z tym ani dobrze, ani źle. Było jej raczej wszystko jedno. Miała wrażenie, że nie żyje jak inni, ale dryfuje w oczekiwaniu na coś nowego. W zasadzie nie miała pojęcia na co, lub na kogo czeka, ale nie potrafiła zmusić się do jakiejkolwiek zmiany, jakiegokolwiek działania. Po rozczarowaniu miłosnym, jakie spotkało ją rok wcześniej była spokojna, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie na innych. Zdarzało się jednak, że gdy zasypiała, dopadała ją niewyjaśniona, paląca tęsknota za kimś, kto sprawi, że jej życie się zmieni. Na ogół jednak nie pozwalała sobie na takie myśli i starała się mówić sobie – „Daj spokój, jest dobrze tak jak jest”.
Jakakolwiek forma znajomości z mężczyznami napawała ją niechęcią i rezygnacją. Nikt i nic nie był w stanie zrobić na niej wrażenia – chociaż była obiektem westchnień kilku mężczyzn i wiedziała o tym, uparcie traktowała ich jak powietrze. Byli nudni, tak samo nieciekawie wyglądający, to samo mówili, tak samo się zachowywali, myśleli. Wiedziała, że niejednokrotnie bywa niemiła i powinna wykrzesać z siebie chociaż odrobinę entuzjazmu czy sympatii, ale nie potrafiła się na to zdobyć, odczuwała blokadę nie do pokonania. Na imprezie Hallowenowej poproszona do tańca bądź komplementowana przez facetów w zasadzie nie reagowała, bądź kwitowała ich krótkim: nie, dziękuję.
Basia nie upijała się w samotności na smutno (właściwie przez cały ten okres nic nie piła), ani nie czytywała dla pocieszenia romansów do poduszki. Jej życie było zwyczajnie nudne, rutynowe, stabilne – można powiedzieć – umiarkowane (co ciekawe – 4 pucharów w sumowaniu kart jest odpowiednikiem XIV Arkana).
Wmawiała sobie, że nie tęskni za byłym, mimo to budziła się zlana potem, bo zaczęła mieć upiornie realistyczne sny z nim w roli głównej, po których nie mogła cały dzień dojść do siebie. Zdarzało się, że gdy jechała do pracy, przyłapywała się na myśli, czy jeszcze kiedyś się spotkają, czy może on się jeszcze odezwie, napisze, zadzwoni. Wiedziała, że to koniec, mimo to czekała. Doprowadzało ją to do szału, ale nie umiała z tym skończyć. Wpadała w stany apatii, tęsknoty. Potem wracała do ponurej obojętności.
Basia nie zwierzała się ze swoich myśli i uczuć, dlatego inni nie wiedzieli, że jest jej źle. Nie było po niej widać smutku czy depresji, zawsze w biegu, zapracowana, mająca wszystko pod kontrolą. Można by powiedzieć – szczęśliwa singielka – jest jej dobrze samej. Jej silny charakter nie pozwalał jej na obarczanie innych swoimi problemami, bo właściwie, realnie rzecz biorąc, ona tych problemów nie miała.
4 pucharów dała Basi w „kość”, chociaż jak powiedziała później, ten czas izolacji i przemyśleń był jej w tym momencie potrzebny, i wyszedł jej w konsekwencji na dobre. Mimo to, sama stwierdziła, że nie jest dobre dla nikogo przebywanie zbyt długo w energii tej karty, w końcu trzeba się przełamać i zacząć żyć, a nie żyć czekaniem na coś, co może nigdy nie nastąpić.