3 słowa o kartach

Hej! Wróciłam. Nie pytajcie gdzie byłam i co robiłam, ale cieszę się, że się z tego w końcu wygramoliłam. To jest w ogóle historia na odmienny wpis o tym, jak można się nadmiernie dać wkręcić kartom i jak później z tego wybrnąć. Myślę, że przynajmniej kilkoro z was miało już ten problem. Czy wam też zdarza się „przetarotować” pytania? Czy mieliście czasem wrażenie, że karty wprowadzają więcej zamętu niż prawdy? I co to w ogóle znaczy „prawda” kart? Ja wiele lat trzymałam się opinii, że skoro wylosowałam taką a nie inną kartę, to będzie tak – nie inaczej. Otóż nie. Niekoniecznie.

Nie wiem ilu z was się ze mną zgodzi, ale odkryłam, że nasz umysł/energia/intuicja ma potężny wpływ na karty i dowolnie nimi steruje. Kiedy byłam śmiertelnie przerażona, pokazywały mi wszystkie czarne scenariusze. Czy to było kłamstwo? Nie. To jest wersja wydarzeń, która będzie miała miejsce, jeśli nie zmienię swojego myślenia, zachowania i postępowania. Ale nie jest wersją ostateczną i nieodwołalną !!! Emocje grają potężną rolę i jestem zdania, że nie powinniśmy w stanie stresogennym stawiać Tarota. Możemy sobie zrobić krzywdę zamiast pomóc. Przerobiłam, odpokutowałam, wiem co mówię :))

Dobra, ale powiecie – przecież mi się to sprawdza… To jak mam nie wierzyć? Słuchajcie, no jasne że się sprawdzi, jeśli przyjmiecie to co mówią karty za pewnik. Dlaczego niektórzy twierdzą, że karty to bzdura ? Ponieważ z góry nie dają im wiary. I analogicznie dzieje się, gdy dajemy im 100% ufności – wtedy będzie dokładnie tak, jak przewidziały. Wypróbowałam. Pokazały jedno, zbuntowałam się. Wewnętrznie czułam, że nie jestem w stanie zgodzić się na taką kolej rzeczy, o jakiej powiedziały. I wiecie co, wyrocznia nie zadziałała. Haaaa! Jak to możliwe?

Okazuje się, że możemy zablokować zarówno dobre karty, jak złe. Bo pamiętajmy, to my decydujemy o naszej przyszłości. Dostajemy w życiu to, na co jesteśmy gotowi i to, co wypracowaliśmy swoimi myślami WCZEŚNIEJ, a przyszłość można zmienić w każdej teraźniejszej minucie. Karty nas nie definiują i nie możemy im na to pozwalać. Musimy być Panami swojego życia, a nie dryfować tak, jak nas popchną. Piszę to do tych, którzy tak jak ja wpadli w mętlik pytań i odpowiedzi bez końca.

No to w takim razie – co robić? Jak żyć? Może to śmiesznie zabrzmi, ale mam prostą odpowiedź. Wyluzować. Traktujemy życie tak śmiertelnie poważnie, że zapomnieliśmy, że ono ma być dla nas przyjemne i szczęśliwe, a nie smutne i tragiczne. Bierzemy je tak bardzo serio – niepotrzebnie. Spójrzmy na nie z boku. Czy ten problem, który masz, rozwiąże się szybciej, jeśli się będziesz martwić kolejne 3 dni, miesiące, lata? Nie. Nadmiar negatywnej energii, którą mu poświęcisz go tylko nakarmi. Dorobisz się zatem nowych problemów. A na końcu tej drogi umrzesz. No tak. I po co Ci to było? Przypomina mi się takie zdanie: „Martwimy się o jutro, jakbyśmy mieli je zapewnione”. Dostajesz w tym ciele jedno życie, wypadałoby się nam pocieszyć i wykorzystać na maksa, zanim je stracimy. Odkąd przyjęłam taką zasadę do swoich problemów, uwierzcie mi – jest mi o wiele lżej. I tego samego wszystkim życzę.

Co chcę powiedzieć: Kochani, uwierzcie, że nic nie jest „za dobre dla was”, albo „niemożliwe”. Nie blokujcie się i nie zamykajcie w swoich przekonaniach narzuconych nam społecznie. Nie musi być tak, jak zawsze sądziliście, że musi. O tym mówi Tarotowy Mag. Masz moc kreowania nowej rzeczywistości – jaką zamanifestujesz, taka będzie. Więc działaj, nie czekaj. Zaczaruj trochę rzeczywistość- co Ci szkodzi?

Mag mocy i jego małpa | Odcienie Tarota

Nie pytaj w kółko czy będzie dobrze, tylko NASTAW się na to, że będzie dobrze. Nie pytaj czy decyzja jaką podejmujesz jest dobra, bo nie ma złych decyzji. Każda nas czegoś uczy i do czegoś prowadzi.

Ok, moi drodzy, ja wypadam.

Czas odpocząć 🙂

Trzymajcie się!!!